Przyznam Wam się do czegoś. Możecie mnie teraz lubić bądź nie, ale wymieniłem stary laptop z Windowsem na Maca przede wszystkim dlatego, że ten otwiera się natychmiast i nie ma trwających pół dnia aktualizacji. Zanim tamten zdążył się zaktualizować, to zdążyłem posprzątać pół mieszkania (wiem, przynajmniej miałem czysto).
Poza tym zazwyczaj przewijam czołówki seriali, bo kiedy widzę po raz dziesiąty tę samą panoramę Waszyngtonu w House of Cards, to zastanawiam się - czy oni naprawdę chcą mnie zanudzić na śmierć?
Przyłapałem się też na tym, że kiedy wrzucam zdjęcie na Facebooka i po 10 minutach nie ma co najmniej 20 lajków, to zastanawiam się, czy może je skasować ("chyba źle wyszedłem"). Założę się, że też znacie to uczucie.